NIE KOPIOWAĆ

sobota, 15 października 2022

Wbrew pozorom motocykliści, którzy rywalizują ze sobą w Moto GP mogą się przyjaźnić. Nie wszystkie relacje są takie jak te na lini Simoncelli - Bautista i Barbera. Trzeba tylko znać granice i mieć zasady. Nie wolno podkładać świni kumplowi. Poniżej opisałam dwie przyjaźnie motocyklistów, którzy na co dzień walczą o tytuł najlepszego motocyklisty sezonu.

Pecco Bagnaia został nowym liderem klasyfikacji generalnej z 233 punktami na koncie. Co prawda w GP Australii Pecco dojechał do mety na 3 miejscu. Było blisko, aby kolejno pierwsze i drugie miejsce zajęli Pecco Bagnaia i Marco Bezzecchi. Szkoda, że się nie udało. Bezzecchi miał okazję wyprzedzić Bagnaie, aby ratować własną skórę, gdyż za jego plecami czaili się Alex Rins i Marc Marquez. Miał okazję, ale jej nie wykorzystał. Jechał za Pecco niczym bufor i to właśnie on jako pierwszy skapitulował na 4 okrążenia przed końcem. Niedługo potem na 3 miejsce spadł Pecco Bagnaia. Wiedziałam, że Marco Bezzecchi nie wyprzedzi Pecco - zbliżał się do niego, był od niego szybszy, ale jego najlepszy kumpel walczy o tytuł MŚ Moto GP. Bezzecchi pokazał tym samym, że ma zasady, których nie zamierza łamać. Szkoda, że nie udało się tej dwójce najlepszych przyjaciół stanąć na podium. Oni potrafią się cieszyć jak mało kto.

Pecco Bagnaia i Marco Bezzecchi
Ich przyjaźń sięga aż startów w moto 3. Pecco odchodził w zamian za niego przychodził Marco. Tak było w Moto 3 i w Moto 2. Pecco jest o 2 lata starszy dlatego dawał wskazówki Marco Bezzecchiemu. Obaj jeździli w akademii Valentino Rossiego. Kibicuję im obu, zresztą ja kibicuję każdemu Włochowi w Moto GP (wyjątek Valentino Rossi).
Marco Simoncelli i Valentino Rossi
To nie jedyna przyjaźń w Moto GP. Rossi też miał najlepszego kumpla z toru. Miał, bo Marco Simoncellego już nie ma z nami. 23 października będzie 12 rocznica wypadku Marco na torze Sepang. Aż trudno uwierzyć, że przyczynił się do niej Valentino Rossi. Tak, potrącił swojego najlepszego kumpla i zarazem mojego ulubionego motocykliste. Marco zmarł w wyniku obrażeń. Nie kibicowałam Rossiemu, ale też nie można go za to winić. Nie miał szans ominąć Sica...
Wtedy po wypadku Sica się pozbierałam i zaczęłam kibicować Bagnai, ogólnie Włochom, potem Marquezowi. Jednak jedno jest pewne, jeśli Pecco Bagnaia zginął by w wypadku na torze, to więcej Moto GP nie włączę. Wtedy już nie będzie się liczyło, że jeżdżą Włosi...

Jenifer

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz